Św. Florian pochodził z Lauriacum (Lorch), z rzymskiej
prowincji Noricum Ripense. Jego życie przypadło na czasy wielkiego
prześladowania chrześcijan przez cesarza Dioklecjana. Florian,
żołnierz, szef wojskowej służby prefekta, był chrześcijaninem. W chwili
największej próby, gdy mógł jeszcze ratować
życie, składając ofiarę bogom, odmówił wyrzeczenia się
Chrystusa. Jego przełożony rozkazał wtedy, by zrzucono go z mostu do
rzeki Anizy. Podania odnoszące się do odnalezienia i pochowania ciała
męczennika wymieniają świątobliwą niewiastę Walerię, której
we śnie miał się ukazać św. Florian, wskazując miejsce, gdzie,
strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Waleria odnalazła ciało i
pogrzebała je w miejscowości, którą od imienia świętego
nazwano St. Florian. W miejscu pochówku stanął
kościół i klasztor benedyktynów, oddany potem
kanonikom laterańskim, relikwie zaś zabrano do Rzymu, by za
pośrednictwem świętego wyjednać miastu pokój w czasach
ciągłych napadów Greków. Polskiej delegacji,
która przybyła do Rzymu w 1184 r. po relikwie jakiegoś
świętego, który mógłby stać się patronem całego
narodu, nie było łatwo wyjednać ciało męczennika, którego
Rzym uważał za swojego opiekuna, niemal gwaranta bezpieczeństwa. Według
legendy sam św. Florian interweniował, wyjawiając papieżowi Lucjuszowi
III swoją wolę udania się do północnego kraju. Z wielką
dyskrecją, ale też pod opieką znakomitej osobistości-legata
papieskiego, biskupa Modeny, Idziego, przywieziono ciało św. Floriana
do Krakowa. Jednak jeszcze przed bramami miasta, na podkrakowskim
Kleparzu, w miejscu gdzie dziś wznosi się kościół pod
wezwaniem świętego męczennika, woły ciągnące wóz z
relikwiami zatrzymały się i ruszyły w dalszą drogę dopiero wtedy, gdy
książę Kazimierz Sprawiedliwy złożył przyrzeczenie, że na tym miejscu
stanie kościół. Realizacja tego dzieła rozpoczęła się już w
1185 r., a pomiędzy rokiem 1208 i 1216 bł. Wincenty Kadłubek,
wówczas biskup krakowski, konsekrował ukończoną świątynię. Z
katedry wawelskiej sprowadzono uroczyście część relikwii św. Floriana,
patrona kościoła i Kleparza. Gdy w 1366 r. Kazimierz Wielki
przekształcał Kleparz w osobne miasto, od imienia patrona nazwał go
Florencją. Nazwa ta była wprawdzie używana przez dwa stulecia, lecz
nigdy nie wyparła dawnej. Kult św. Floriana, jednego z czterech
głównych patronów kościoła w Polsce (obok św.
Wojciecha, św. Stanisława i św. Wacława), przybierał różne
formy. Organizowane były uroczyste procesje z katedry do kościoła św.
Floriana, podczas których niesiono relikwiarz z głową
świętego. Od czasu wielkiego pożaru Kleparza w 1528 r., kiedy to
nadprzyrodzonej interwencji patrona od ognia przypisano cudowne
ocalenie świątyni, kult św. Floriana stał się jeszcze żywszy. W
Klejnotach stołecznego miasta Krakowa Piotra Hiacynta Pruszcza czytamy,
że w tymże pożarze był widziany św. Florian w powietrzu z naczyniem
wody, zalewając kościół pod jego tytułem zmurowany; potem
widzeniu on pożar ogniowy zaraz ugasił, za co Panu Bogu i po dziś dzień
w poniedziałek przywodny przy mszy świętej obywatele z postronnymi
ludźmi świętemu Florianowi dziękują. Tylko raz w roku w czasie tej Mszy
świętej dziękczynnej zapalano wielką świecę, ustawioną pośrodku
kościoła pod krucyfiksem. Zwyczaj palenia świecy przetrwał po dziś
dzień.
Za patrona od ognia, a także od wojny i powodzi, już od VIII w. zaczęto
uważać św. Floriana, żołnierza i męczennika za wiarę. Początkowo
lokalny kult z St. Florian zaczął promieniować na coraz to nowe
diecezje. Mniej więcej od XV stulecia pojawiły się przedstawienia św.
Floriana gaszącego wodą z wiadra płonący u jego stóp dom lub
kościół. W XVI w. taki wizerunek świętego dotarł z Niemiec
do Polski i odtąd jego podobiznę malowano lub rzeźbiono zwykle wraz z
atrybutami patrona od ognia. Stało się też wtedy powszechne
poszukiwanie jego pomocy w sytuacji zagrożenia pożarem.
W Polsce św. Florian już znacznie wcześniej zajął poczesne miejsce
wśród narodowych patronów. W 1184 r. dzięki
staraniom biskupa krakowskiego Gedki i księcia Kazimierza
Sprawiedliwego, sprowadzono do Polski z Rzymu jego relikwie. O tym, jak
ciało tego męczennika trafiło najpierw do Rzymu, a potem do Polski,
dowiadujemy się z podań ubarwionych wątkami fantastycznymi.